Bracia Lumière1, którzy przeszli do historii uważani za ojców dzisiejszej sztuki filmowej,
nie traktowali swego wynalazku zbyt poważnie. Sposób, w jaki się do niego odnosili, niewiele
miał wspólnego z poglądami późniejszych pionierów filmu i stawiał ich raczej w rzędzie tych
wszystkich eksperymentatorów i wynalazców, którzy w kinematografie2 widzieli bardziej
zabawkę niż zadatek na nową sztukę.
O tym, że z kinematografu powstać może sztuka, bracia Lumière nie chcieli nawet
pomyśleć. Co więcej, skłonni byli uważać każdego, komu myśl taka mogła powstać w głowie,
za niepoprawnego marzyciela lub szaleńca. Tak przynajmniej wynika ze wspomnień takiego
właśnie „szaleńca”, który zachwycony wynalazkiem Lumière’ów, udał się do nich, aby odkupić
ich patent.
Poszedłem do Augusta Lumière’a – wspominał później Georges Méliès3 –
i zaproponowałem mu kupno jego wynalazku. Dawałem mu dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt
tysięcy franków. Ale Lumière nie chciał mnie nawet słuchać. Młody człowieku – powiedział –
ma pan szczęście, że mój wynalazek nie jest na sprzedaż, ponieważ doprowadziłby on pana do
ruiny. Być może uda się wykorzystać go jeszcze przez jakiś czas jako ciekawostkę naukową, ale
nie ma on żadnej wartości handlowej.
Na szczęście Georges Méliès nie dał się wówczas przekonać ojcu kinematografii. Historia
filmu zyskała w osobie Mélièsa człowieka, który tchnął nowe życie, nadał nowy sens
i znaczenie nieszkodliwej „ciekawostce naukowej”.
W krajach takich jak Francja, Anglia i Ameryka istniały w XIX wieku dziesiątki zespołów
teatralnych, które rzadko kiedy mogły poszczycić się własną salą do przedstawień. Zespoły te
pragnęły dostarczyć prostemu widzowi sensacji, łez i rozrywki. Ich widzowie domagali się
przede wszystkim akcji, zdarzeń mrożących krew w żyłach, nie gardzili również fantazją,
sztuczkami magicznymi lub niewymyślnymi a wzruszającymi historyjkami o niewinnych
sierotach.
Wymaganie, aby wszystko na scenie było „jak żywe”, przy którym nieugięcie obstawała
publiczność ludowych teatrów, zmuszało reżyserów do poszukiwania wciąż nowych sztuczek,
chwytów, zdolnych zaspokoić to żądanie. A więc nie wystarczała jedynie dekoracja, zresztą
zazwyczaj skromna, ze względu na trudności transportu. Trzeba było dodatkowo posługiwać
się tłami malowanymi na płótnie. Ale i to nie zaspokajało głodu widowni. Z czasem na scenie
pojawiać się zaczęły „prawdziwe” pociągi i żywe zwierzęta, choćby tak dzikie jak lwy,
odgrywające szczególnie wielką rolę w sztukach, których akcja toczyła się w starożytnym
Rzymie. Jeden z reżyserów pokazał nawet eksplozję i pożar na statku płynącym po Tamizie.
Jest więcej niż pewne, że gdyby Méliès nie spędził pierwszych lat swojej kariery właśnie
w takim teatrze, nigdy nie zachwyciłby się filmem i nie dostrzegłby w nim cudownego
instrumentu, za pomocą którego znacznie szybciej, łatwiej i lepiej rozwiązać można te
wszystkie problemy, nad jakimi się głowił, gdy pracował w teatrze.
Bracia Lumière (wym. lumjer) – August i Louis, wynalazcy kinematografu.
Kinematograf – aparat filmowy umożliwiający rejestrację i projekcję na ekranie ruchomych obrazów.
Na podstawie: Krzysztof Teodor Toeplitz, Kino dla wszystkich, Warszawa 1964.